Dziś 155. rocznica urodzin Stanisława Wyspiańskiego, który patronuje Teatrowi Śląskiemu. W tym szczególnym dniu chcielibyśmy przypomnieć jego związki z Katowicami i naszą sceną. Przypadek często rządzi zarówno sceną, jak i życiem – czyż nie, Panie Stasiu?
Stanisław Wyspiański pozornie nie ma nic wspólnego ze Śląskiem. A może jednak? Zatrzymał się tutaj jedynie na chwilę, co wiemy dzięki pocztówce, którą w 1898 roku wysłał z Katowic do Krakowa, do Lucjana Rydla. „Wypadło mi się zatrzymać w Katowicach, gdyż na dworcu w Krakowie źle mnie poinformowano, i trzy godziny mam czasu. Zwiedzam więc Katowice" – pisze „czwarty wieszcz", spacerując po industrialnym mieście. „Jest to wielkie miasto malutkie. Zupełnie brzydkie i głupie, ale praktyczne, eleganckie i mądre" – dodaje. Wtedy jeszcze nie wie, że nieopodal dworca, na Rynku, za 9 lat powstanie imponujący neoklasycystyczny budynek, który będzie mieścił największą scenę dramatyczną w regionie. Nikt nie mógł wówczas przypuszczać, że Wyspiański zostanie w tym mieście na dłużej – jako patron teatru, który przyjmie jego imię dwie dekady później, w 1936 roku. A co później?
W kolejnych dziesięcioleciach związek katowickiego teatru z Wyspiańskim staje się z roku na rok, z dekady na dekadę, coraz bardziej realny. I nie chodzi o samą realizację jego dramatów na katowickiej scenie, lecz o charakter teatru multidyscyplinarnego, który nasza scena przybrała za sprawą dyrekcji Wilama Horzycy, Gustawa Holoubka i Ignacego Gogolewskiego, którym również wypadło się na chwilę zatrzymać w Katowicach. Dziś również kontynuujemy tę tradycję, zapraszając publiczność do obcowania z najciekawszymi i zróżnicowanymi dziełami teatralnymi, tworzonymi przez uznane i nagradzane osoby.
W dniu 155. rocznicy urodzin Stanisława Wyspiańskiego życzymy sobie, a przede wszystkim naszej widowni, kolejnego roku pełnego niezapomnianych teatralnych wrażeń, najprawdziwszych emocji i wielu powodów do niekończących się popremierowych dyskusji.